Właśnie wycięli mi raka. Nie, to nie dowcip. Dłuższy czas posiadałam na plecach "coś". To "coś" było czymś w rodzaju bąbla, który za nic nie chciał się zagoić. Pojwił się znikąd. Krwawił, bolał, krótko mówiąc - sprawiął mnóstwo kłopotów. Dopiero lekarz dermatolog po dokładnym badaniu wydał wyrok: rak podstawnokomórkowy skóry.
Dlaczego powstaje ta notka? Bo zaczęły się wakacje i tłumy walą na plaże. Przyznaję, nieraz przesadziłam z opalaniem. Nigdy jednak nie osiągnęłam wyglądu a la Jola Rutowicz bądź wczesna Doda. Raz w życiu byłam przez 5 minut na solarium, zasze starałam się uzywać filtrów. A jednak.
Potworek został na szczęście w porę wycięty. Nie zdązył (mam nadzieję) narozrabiać. Niemniej stres, dopóki nie przyjdą wyniki histopatologii, jest wciąz spory.
Dlatego proszę Was, Szanowni Czytelnicy, byście na siebie uwazali. Filtry. Kapelusze. Zadnego spalania się na skwarkę. Mój potworek iał centymetr średnicy. Ale równie dobrze moze się nagle powiększyć zwykły pieprzyk. A wtedy lećcie od razu do lekarza. Niech obejrzy i sprawdzi. Czerniaki są duzo gorsze od mojego potworka. Pilnujcie dzieci, zeby się nie przypiekły na raczka.
Bardzo Was proszę. Wiem, wiem, są gorsze rodzaje nowotworów - rak krtani, piersi, prostaty. ale na raka skóry tez mozna zejść. Więc... oglądajcie się pod prysznicem i proście zonę/męza o oglądanie tego, czego nie mozecie obejrzeć.
Lepiej uwazać.